Zostaw komentarz. To mnie motywuję. |
Kogo mają? Jaki Acze? Tyle pytań zero odpowiedzi.
-Acze?-Zapytałem głupio.
-Tak to ja.-Rzucił dumnie w moją stronę Filipe.
-Acze?-Zapytałem głupio.
-Tak to ja.-Rzucił dumnie w moją stronę Filipe.
-Przyprowadźcie ją.-Dodał Burcman z chytrym uśmiechem.
Popatrzyłem w stronę, w którą zmierzali jego wspólnicy. Po chwili usłyszałem
krzyk i wołanie pomoc, a na samym końcu uderzenie jakby w twarz i ryknięcie,
aby ta osoba się uspokoiła. Kurwa. Teraz przeszli samych siebie! Nie daruję
gnojom. Wchodzą do pomieszczenia z Violettą.
-Puśćcie ją.-Powiedziałem spokojnie jednocześnie sięgając
wolno po pistolet.
-Co nam zrobisz? Zatańczysz jak księżniczka i rzucisz czar
jak wróżka?-Zaśmiał się gardłowo. Zacisnąłem mocniej szczękę.
-Powiedziałem puść ją kurwa!-Ryknąłem celując pistolet w
jego stronę. Filipe patrzy na mnie przerażony. Ręce momentalnie zaczynają mu
się trząść.
-Puśćcie ją.-Rzucił w stronę jego wspólników. Na jego
polecenie pchnęli ją do przodu. Mieli ją kuźwa puścić nie pchać. Castillo czym
prędzej podbiegła do mnie i przytuliła. Objąłem ją ramieniem nie spuszczając
pistoletu z mojego celu.
-Verdas odłóż ten pistolet.-Powiedział Burcman cofając się
do tyłu.-Chciałem tylko okupu bądź dalszej współpracy w handlu. Nie chcę nikogo
mordować.-Dodał nadal się cofając. Popatrzyłem na około i zauważyłem, że jego
„kolegów” już nie ma, pewnie spieprzyli.
-Stój.-Odparłem surowo. Stanął na moje polecenie i gapił się
jakby nigdy nie widział telefonu. Gdy wyciągnąłem urządzenie i podałem Violi
każąc zadzwonić na policję. W tym samym czasie podszedłem do Filipe i chwyciłem
go za rękę, którą potem wykręciłem w tył, aby uniemożliwić mu ucieczki.
Czekaliśmy jakieś pięć minut na przyjazd policji.
-J-jak wyjechałeś to jakąś godzinę później zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć, bo myślałam, że to Ludmiła. Otwierając drzwi poczułam mocne uderzenie w głowę, po czym upadłam na ziemię. Gdy się obudziłam byłam w jakimś bagażniku. Później jakiś facet przyprowadził mnie do tego starego szpitala.
Policja
przyjechała, wzięła Burcmana, przesłuchała i pojechała. Teraz siedzę z Violettą
w hotelu i próbuję ją uspokoić. Cały czas się trzęsie. Nadal nie rozumiem jak oni
ją tutaj przywieźli. Castillo nie chce mi nic powiedzieć tylko siedzi
przytulona do mnie.
-Violu powiesz mi jak to się stało?-Spytałem chyba już czwarty raz tej godziny. Popatrzyła na mnie niepewnie i kiwnęła głową.
-Violu powiesz mi jak to się stało?-Spytałem chyba już czwarty raz tej godziny. Popatrzyła na mnie niepewnie i kiwnęła głową.
-J-jak wyjechałeś to jakąś godzinę później zadzwonił dzwonek, więc poszłam otworzyć, bo myślałam, że to Ludmiła. Otwierając drzwi poczułam mocne uderzenie w głowę, po czym upadłam na ziemię. Gdy się obudziłam byłam w jakimś bagażniku. Później jakiś facet przyprowadził mnie do tego starego szpitala.
-Gdzie był Fede?-Zapytałem trochę poddenerwowany.
-Chyba poszedł do Diego.-Zabije go. Ja tu chcę załatwić
ważną sprawę, życia i śmierci, a on kurde do Diego łazi. Westchnąłem ciężko i
przytuliłem mocniej szatynkę.
-Dzisiaj zostajemy tutaj na noc, a jutro z powrotem polecimy
do LA.-Uśmiechnęła
się do mnie lekko. Wstała i poszła w stronę łazienki, ale po chwili wróciła.
-Em tak jakby zapomniałam, że nie mam ciuchów na
przebranie.-Zarumieniła się lekko. Zaśmiałem się pod nosem i podszedłem do
szafy sięgając dość dużą i luźną koszulkę. Podając jej ciuch pocałowała mnie w
policzek i weszła do łazienki.
Federico
Kurde gdzie ona jest?! Miałem jej pilnować, ale nie jak
zwykle pan Pasquarealli musi wszystko spieprzyć. Po cholerę ja właściwie
poszedłem do Diego? Już sam nie wiem. Kuźwa Leon mnie zabiję na sto procent od
niego oberwę. Nie no na serio muszę do niego napisać lub zadzwonić. Mało myśląc
wyciągnąłem z kieszeni swojego srebrnego Iphone’a
6S i wybrałem numer do Verdas’a.
-Halo?-Odezwał się zaspanym głosem Verdas.
-Halo? Leon ty śpisz?
-Strefa czasowa głąbie.
-Ah no tak! Mniejsza. Mam sprawę.
-No co jaką?
-Załatwiłeś wszystko z Filipe?
-Tak.
-No, bo yy jakby ci to powiedzieć.
-No dalej wyduś to z siebie nie mam całego dnia.
-Violetta zginęła!-Krzyknąłem do słuchawki. Po drugiej stronie
usłyszałem tylko śmiech. Co mu jest? Nie martwi się o Violkę?
-Cz-Czemu się śmiejesz?
-Bo Violetta jest ze mną.
-Co jak?!
-Przez twoją własną głupotę Burcman porwał Violę i przywiózł do Rzymu.
-Uff… Dzięki Bogu! Już myślałem, że mnie zabijesz. Chociaż Ludmiła już
próbowała.
-Dobra ja już kończę. I błagam nie wydzwaniaj do mnie już i nie
przeszkadzaj.
-Chwila, a ty nie mówiłeś, że spałeś?
-No tak, a co przed chwilą powiedziałem?
-Żebym ci nie przeszkadza… Już rozumiem. Tylko nie zrób małych Verdas’ków.
Ale logicznie myśląc twoi rodzice by się cieszyli.
-Federico jak jeszcze coś głupiego palniesz obiecuję, że jak będę znowu
w LA obiję ci tą buźkę.
-Dobra już się nie odzywam! Pa!-Powiedziałem szybko i się
rozłączyłem. Jeszcze trochę i bym miał przesrane, ale przynajmniej wiem, że
Castillo jest z Leonem.
***
Od autorki: Od razu mówię, że przepraszam, że jest taki krótki.
Nie mam pomysłu na notkę :/ Dziękuję za tyle wyświetleń.
Btw. Zaraz pójdę zaktualizować zakładkę bohaterowie.
Ps. Wpadłam na pomysł, żeby założyć snapchata. Co wy na to?
Do następnego!
9 komentarzy-> Chapter 17.
Buziaki,
Daria *-*
#Królik Królik *-*
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że to Violetta.
UsuńPrzywieźli ja do Rzymu,ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Banda Filipe zwiała, a F został złapany :)
Fede miał pilnować Vils, ale jakoś mu to nie wyszło heh ;)
Luśka juz mu nagadała :*
P.E.R.E.Ł.K.A.
F.A.N.T.A.S.T.Y.C.Z.N.Y.
B.O.S.K.I.
B.O.M.B.O.W.Y.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
#Karolina Ferro *-*
OdpowiedzUsuń#Ryan *-*
OdpowiedzUsuńJestem zaczadziała głupotą Fede! Taki tłumok z niego ale na to niestety nic nie poradzę. Ale co do małych Verdasów to podzielam jego zdanie. Aaa i wgl to byłam tak blisko do tego żeby zgadnąć kogo uprowadził ten cały Acze. No ale tylko że w tym sensie porwali V bez mylenia jej z McQueen. Ojj no ale jak by Verdas mógł pozwolić na to żeby jego żonka cierpiała w ramionach Filipa xd ;***
UsuńWiem że wypadałoby się najpierw przywitać więc - Cześć! I tak seryjnie to nie jest krótki ale następnym razem poproszę o dłuższe.
Love,
Ryan
#Mellon Mell *-*
OdpowiedzUsuńA jestem! Zdziwiona?
UsuńJa też! Rozdział rozwala.
Szczególnie ten tekst Fede o małych Verdaskach!
Ho, ho! Do zakochania.
Uff... Fjolka cała, aj słodcy są!
Ah, Verdas taaaki Hirołs! Łooo! Aż mi się oczy zaświeciły.
A dobra idę oglądać Star Wars i zobaczę czy mi się to podoba.
♡♡♡
Melloniasta:*
Genialny. Nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńMoje przeczucia co do tego, że mają Violke się sprawdziły.
Leon jaki groźny.
Fede miał stracha i to niezłego.
Cudowne jak zawsze.
Cudeńko
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńcudo!
OdpowiedzUsuń