Zostaw komentarz. To mnie motywuje. |
Z dedykacją dla Mellon Mell.
-Violu? A tak z ciekawości zapytam. Dlaczego wczoraj wyszłaś tak wcześnie z imprezy wraz z Leonem?-Zapytała McQueen przerywając ciszę panującą między nami.
-Bo…źle się poczułam i prosiłam Leona, żeby mnie zawiózł do
domu.
-Przecież nie miał samochodu.
-Pojechaliśmy Taxówką.
-Tak, o wiele w końcu mam z kim siedzieć wieczorami przed
telewizorem z wielkim kubkiem kakao.
-A Ludmiła i Francesca?
-Niby mam je na co dzień, ale gdy przyjdzie wieczór nie za
bardzo chcę im przeszkadzać. W końcu mają też własne życie, nie?
-No prawda, prawda.
-Szkoda, że za kilka dni wyjeżdżasz.
-Wiesz jak dla mnie to mogłabym tu zamieszkać u Leona na
całe moje życie, no ale w Rzymie mieszkam z mamą. Nie lubi siedzieć sama w
domu, a gdy tata umarł boi się nawet wyjść z mieszkania.
-Uuu… Przykra sprawa.
-No niby tak, ale ujdzie.
-Wreszcie! Reklamy się skończyły! Cud po prostu!-Jess
popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i się zaśmiała.
-No co? Nie lubię reklam.-Zachichotałam.
-Chyba jak każdy.
-Właśnie nie. Kiedyś kolegowałam się z jedną dziewczyną, to
chyba było w liceum, więc jej mama kochała oglądać reklamy, bo twierdziła, ze
one są bardzo pouczające niż te filmy.-Zaczęłyśmy się śmiać po czym oglądać
nasz tak długo wyczekiwany serial. W pewnym momencie, gdy puścili jedną scenę z
imprezy przypomniałam sobie wszystko z wczoraj. Pamiętam teraz każdy szczegół.
Pamiętam nawet, że ja sama zaczęłam całować Verdas’a, a nie on mnie. Czemu
dopiero teraz mi się to przypomniało? Czemu wszystko po fakcie?!
-Czemu?-Szepnęłam sama do siebie.
-Mówiłaś coś?
-Co? Nie.
-Musiało mi się przesłyszeć.-Odparła po czym wróciła do
oglądania filmu. Tak się teraz zastanawiam. Gdybym wczoraj nie krzyczała na
Leona i doszłoby do momentu gdzie pyta mnie oto czy zostałabym jego dziewczyną
moje życie na co dzień wyglądało by inaczej? Pewnie tak. Dobra koniec myślenia.
Gdy
skończył się film przełączyłam na kanał Dance Party gdzie puszczają
wszystkie nagrane imprezy w klubie Sunrise. Akurat leciało nagranie z
wczorajszej imprezy.
-Popatrz!-Rzuciła w pewnej chwili brunetka.
-Ta para całująca się wygląda jak ty i Leon.-Stwierdziła.
Przyjrzałam się dokładniej. Kurwa. To. Ja. I. Leon. Całujemy. Się.
-Niee coś ci się musiało przewidzieć.
-No zobacz.-Pokazałą jeszcze raz ekran, ale tym razem, gdy
przybliżyli urządzenie. Czemu musieli przybliżyć kamerę na nas?!
-Ale ja i Leon…My.. nie.
-Spokojnie. Po prostu się przyznaj.
-Dobra to ja i Verdas. Pasuję?
-No widzisz nie trzeba było kłama… Chwila! Ty się źle nie
poczułaś. Ty jechałaś z nim do domu, bo chcieliście się…-Nie dokończyła,
dlatego że przymknęłam jej usta ręką.
-Cii. Tak. Jechaliśmy. Wystarczy ci taka odpowiedź? Tylko
błagam nikomu nie mów. Nikt nie wie o tym tylko ty, ja i Verdas.-Kiwnęła
twierdząco głową.
-Możesz zdjąć tą rękę?-Zapytała niewyraźnie. Po chwili
zorientowałam się, że nadal trzymam rękę na jej ustach. Szybko zdjęłam ją i
położyłam na oparciu kanapy.
-Powiedz jak do tego doszło. W sensie dlaczego się
zaczęliście całować?
-Alkohol.
-Czyli już wszystko wiem.-Przytaknęłam głową. Do mieszkania
wszedł zielonooki z wielką torbą z zakupami. Odłożył ją na szafę, a klucze
włożył do małej miseczki na półce w salonie.
-Leon!-Krzyknęła Jessica.
-Hym?
-Wszystko wiem!-Szatyn popatrzył na nią nie zrozumiale, a po
chwili przeniósł swój wzrok na mnie.
-Ale co wiesz?
-Że ty i Viola… Sam wiesz.
-Przecież… Jak.. Co… Skąd? Violetta?
-Domyśliła się, gdy puścili nagranie z wczorajszej imprezy w
telewizji.-Tłumaczyłam spanikowana jaka może być jego reakcja.
-Ale przecież miałaś powiedzieć, że źle się czułaś i
zawiozłem cię do domu.
-Ty myślisz, że co powiedziałam?
-Tylko ona wie?
-Tak.-Popatrzył się na mnie chwilę po czym oparł się o blat
kuchenny i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
-Zastanawia się czy zaprosić cię na randkę czy nie.-Szepnęła
do mnie brunetka.
-Nie pleć głupot.
-Nie plotę mówię prawdę. Gdy już dowiedziała się jedna osoba
o czymś co robił na przykład z jakąś dziewczyną w tym przypadku z tobą zawsze
zastanawia się czy zaprosić ta osobę na randkę.-Mówiła cicho.
-Jess?
-Tak mój drogi kuzynie?-Rzuciła i wyszczerzyła swoje białe
zęby.
-Wiesz, ze ja tu stoję? I wiesz, że to słyszałem?
-Nie marudź. Z roku na rok stajesz się coraz marudniejszy.
Jak miałeś osiemnaście lat to tak nie marudziłeś.
-Jak miałem osiemnaście. Teraz jestem dojrzalszy.
-Pff. Dojrzalszy, a nawet nie umiesz zaprosić dziewczyny na
randkę, a co dopiero spytać o chodzenie.
-Jessica, a czy ty przypadkiem nie miałaś napisać do tego
Davida czy jakoś tak?
-Właśnie miałam napisać do Davida! I jak nie pamiętasz
imienia Davida wystarczy powiedzieć twojego chłopaka.-Oznajmiła z lekkim
oburzeniem i wyszła z salonu.
-Przepraszam cię za nią.
-Nie musisz, chociaż po części to prawda.-Mruknęłam pod
nosem.
-Przecież sama mówiłaś, że nie jesteś gotowa.
-Nie wiesz, że jak dziewczyna coś powie to tak naprawdę
myśli inaczej?-Popatrzył na mnie zszokowany. Musi wiedzieć co stracił nie
pytając mnie o chodzenie. Stop. Co ja wyprawiam?! Chciał się mnie spytać, ale
ja się wydarłam. To nie jego wina tylko moja.
-J-ja muszę już iść. Do zobaczenia.-Powiedziałam. Wzięłam
swoją bluzę. Kiedy miałam wychodzić z jego mieszkania zatrzymał mnie głos
szatyna.
-Poczekaj. Odwieźć cię?
-Nie, nie trzeba.
-Violu nalegam. Jest po dwudziestej trzeciej.
-Nie naprawdę.
-Na pewno? Wiesz, że w tej dzielnic kręcą się różni kolesie,
a ja nie chcę, żeby coś ci się stało.
-Dobrze. Możesz mnie odwieźć.-Odparłam zrezygnowana. Wziął
klucze od samochodu po czym wyszedł ze mną do samochodu. Wsiadłam do pojazdu i
zapięłam pas bezpieczeństwa.
Jechaliśmy jakieś piętnaście
minut co mnie bardzo zdziwiło, bo od domu Verdas’a do mojego mieszkania jest jakieś dziesięć
minut pieszo.
-Leon gdzie my jedziemy?
-Zobaczysz.
***
Od autorki: Tam, tam, tam! Tak odwala mi xD
Jessica dowiedziała się, że Leon i Violetta się kochali *0*
Leon zawozi Vivi w nie znane jej dotąd miejsce ^^
Ale żeby o dwudziestej trzeciej? xD Ta... Moja wyobraźnia xD
Zauważyliście, że nadużywam znaku "xD''? xD
Dzisiaj krótko, ale na temat.
Do następnego!
9 komentarzy-> Chapter 11.
Buziaki,
Daria *-*
#Królik Królik *-*
OdpowiedzUsuńJess niedobra dziewczynka!
UsuńWszystko musi wiedzieć.
Chłopie weź się w garść. Zaproś ja na randkę :)
Jess i David. Chłopak Jess heh :)
Verdas zabiera gdzieś Vils. Gdzie?
On się martwi o nią ! Jupiiii!
Czekam na next :-)
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤
Zapraszam do mnie.
#Mellon Mell *-*
OdpowiedzUsuńWrócę!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Życzę wenki! Czekam na NEXT!
UsuńJak zawsze cudownie.
OdpowiedzUsuńNiej Leon ją zaprosi w końcu chodziarz na randkę.
Jess mu dobrze radzi ale po co słuchać mądrzejszych.
A no tak to facet.
Czekam na kolejne i życzę weny.
Cudny ;)
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńJak zawsze doskonale
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepna perelke
Miałam pisać wypracowanie, a czytam sobie rozdzialik.
OdpowiedzUsuńAle opłacało się!
Genialny!! (Z resztą jak zwykle)
Jess i Vils się zaprzyjaźnili...
Jak słodko..
Oj V to nie przez alkochol pocałowałaś L.
To nie alkochol, to serduszko!
Leosiek martwi się o Viole.
I kolejne słodkości!!
Tylko gdzie on ją wiezie?!
Do lasu, bo chce ją...
Nie, to nie to...
Nie wiem, ale pewnie będzie romantycznie!!
I w tym momencie kończę swoją wypowiedź.
Jak zwykle czekam na next.
Buziaki :-**
Loffciam to <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny
I czekam na next
No ten tego... Jestem bez weny na pisanie komentarzy :(
Zuzia ^^