Zostaw komentarz. To mnie motywuje! |
Od włamania do mojego domu minął równy tydzień. Od tego czasu mieszkałam u Leona, ponieważ bał się, że może jeszcze raz być włamanie do mojego domu i tym razem ten ktoś mógłby coś mi zrobić. Siedzimy właśnie w salonie i oglądamy-jak zwykle-jakieś komedię.
Leon
Gdy oglądałem telewizję zaczął dzwonić mi telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i tylko wyświetlił mi się numer bez podpisu.
-Leon Verdas, słucham?
-Halo? Dzień dobry. Mówi komendant Fabian Smith De Egmont. Znaleźliśmy złodzieja, który włamał się do pańskiego domu. Czy mógłby pan przyjechać teraz na komisariat?
-Tak, oczywiście za 20 minut będę.
-Dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia.
-Violu, znaleźli tego złodzieja.
-Tak? To wspaniale!
-Tylko teraz musimy jechać na komisariat.
-Dobrze. To jedziemy.
~*~
Jesteśmy już na policji. Podszedł do nas starszy mężczyzna na oko miał koło pięćdziesiątki.
-Pan Leon Verdas?
-Tak.
-Proszę za mną.-Odparł po czym zaprowadził nas do nie dużego pomieszczenia z biurkiem i paroma fotelami. Czekał tam na nas facet w kajdankach. Pewnie dlatego, żeby nie uciec ma te kajdanki.
Weszliśmy do pomieszczenia. Oczy tego gościa momentalnie powędrowały na nas. Już wie kto to jest, ale to nie możliwe, żeby on to zrobił! Chociaż?
-Leon? Jak dawno się nie widzieliśmy stary!
-Tak, dawno.
-Widzę, że panowie się znają.-Wtrącił komendant.
-Czyli to on włamał się do tego domu?
-Tak. Przyznał się do wszystkiego tylko nie powiedział po co mu te pieniądze i gdzie je schował. Więc może uda się panu wydusić jakiekolwiek odpowiedzi na te pytania. Zostawię państwa sam na sam. Jakby coś się działo proszę wołać, będę w gabinecie obok.
-Dobrze.-Bąknąłem, a starszy facet wyszedł z pomieszczenia.
-Twoja dupa?-Zapytał pokazując na Violettę.
-Dziewczyna.-Powiedziałem wściekły.
-Ok...
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Ale co?
-Nie udawaj idioty większego niż jesteś, Diego.
-A chodzi ci o to włamanie?-Nie no wyjdę zaraz z siebie i stanę obok! Olśniło go dopiero czy co!
-Tak o to mi chodzi.
-Kasy potrzebowałem.
-Na co?
-Na towar.
-Jaki kurwa znowu towar?!
-Haszysz, koka, marycha nie kojarzysz?
-Po jaką cholerę ci to ?!
-Leon przyjacielu nie dołuj mnie tu. Chyba wiesz do czego są narkotyki.-Nie wytrzymałem. Chciałem walnąć mu raz, a porządnie w tą mordę, ale Violetta mnie powstrzymała chwytając mnie za rękę.
-Dobra. Krótka piłka, albo oddajesz mojej dziewczynie te pieniądze, albo doniosę komendantowi, że handlujesz narkotykami.
-Nie mam tych pieniędzy.
-Nie wiem co ta Lara w tobie widzi.
-Widziała. Nie jesteśmy razem jak dowiedziała się, że handluję narkotykami.-Przy ostatnich trzech słowach do środka wszedł policjant.
-O. Czyli dowiadujemy się o następnym przestępstwie.-Odparł. Diego nic nie powiedział tylko stał jak wryty.
-Jakieś jeszcze przestępstwa?
-Dobra jak mam już siedzieć w kiciu to przyznaję się do wszystkiego. Pamięta pan ten zamach na bank 2 tygodnie temu?
-Tak.
-To ja go zorganizowałem.-Zaczął wymieniać wszystkie zbrodnie, które zrobił. Chciało mi się śmiać. Jak takim głupim człowiekiem można być?
-A i bym zapomniał. Zgwałciłem jedną dziewczynę i żeby nie doniosła na mnie udusiłem ją.-Powiedział. Viola i ja staliśmy jak wryci po usłyszeniu tego zdania.
-Dobrze to wszystko?
-Tak.
-Podliczyłem to wszytko i wyszło na to, że będziesz mieć dożywocie, ale o tym zadecyduję sąd. Dziękuję państwu za tą godzinę spędzoną w tym miejscu. Może pan już wracać do domu ze swoją dziewczyną.
~*~
Idziemy spokojnie parkiem, ponieważ postanowiliśmy pójść na spacer.
-Dlaczego byłeś wobec Diego taki, taki agresywny?
-Violu, kochanie, a jak miałem się zachować wobec niego? Nie dość, że powiedział na ciebie "twoja dupa" to do tego stracił twoje pieniądze na narkotyki.
-W tym przypadku miałeś prawo tak zareagować.-Odparła z lekkim uśmiechem.
-Pamiętaj zawsze będę stawał w twojej obronie, skarbie.-Powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.
-Jak śmiesz całować mojego chłopaka!-Podleciała do nas jakaś dziewczyna. Popatrzyliśmy się na nią zdezorientowani.
-Oj przepraszam pomyliłam osoby.-Powiedziała ze skruchą w głosie i odeszła szybciej niż tu przyszła.
-Co to miało być?-Rzuciła ze śmiechem Castillo.
-Nie wiem słońce, ale teraz chodźmy do domu.
Violetta
Gdy ta dziewczyna podbiegła do nas i zaczęła krzyczeć, że mam przestać całować jej chłopaka myślałam, że zwariuję. Chciałam już nakrzyczeć na Leona, ale jednak to była zwykła pomyłka.
Francesca
Nie mogę w to uwierzyć! Marco chłopak z kawiarni Summer Cafe zaprosił mnie do kina!
-Coś ty taka cała w skowronkach?-Zapytała mnie znienacka Lara.
-Ja? Wydaje ci się.
-Siostra znam cię od urodzenia przede mną nic nie ukryjesz.
-No okay powiem ci. Pamiętasz tego chłopaka z tej kawiarni nie daleko?
-Yhym. Niech zgadnę zaprosił cię do...?
-Kina!-Krzyknęłam uradowana.
-Zazdroszczę ci. Violi też zazdroszczę, że macie chłopaków.
-Ej to nie twoja wina, że Diego okazał się zwykłym dupkiem.
-No wiem.
-Mi możesz zazdrościć, ale pamiętaj Violi nie.
-A to niby czemu?
-Pamiętaj, bo ona chodzi z twoim bratem!
-Ale przyszywanym.
-Nie mów mi, że coś do niego czujesz!
-Wiesz siostrzyczko. Łatwo dajesz się nabrać.-Bąknęła ze śmiechem.
-Ej!
-No co?
-Nic.-Odparłam po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
Lara
Myślałam, że znam Diego bardzo dobrze, a tu takie zdziwienie. Znam go praktycznie od pierwszej klasy. On okazał się zwykłym dupkiem, idiotom, debilem, zboczeńcem i nie wiadomo kim jeszcze! Ubrałam na siebie cienką bluzę, ponieważ postanowiłam się przejść. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę parku. Szłam spokojnie, aż nagle wpadłam na kogoś. Podniosłam się z ziemi i otrzepałam z piasku.
-Uważaj jak łazisz idioto!-Warknęłam w stronę Diego, który tulko głupio się śmiał.
-Teraz jestem idiotą, a jaszcze parę dni temu mówiłaś, że mnie kochasz.
-Jeszcze parę dni temu nie wiedziałam jaki jesteś na prawdę!-Wycedziłam przez zęby.
-Złość piękności szkodzi.
-I co z tego? Wolę być stara i brzydka, niż być z takim dupkiem jak ty! A tak w ogóle co ty tu robisz? Powinieneś siedzieć w kiciu!
-Cieszę się ostatnim dniem wolności. Jutro mnie już nie zobaczysz. Chyba, że będziesz mnie odwiedzać.
-Chyba ci się śni!-Krzyknęłam i ominęłam go wielki łukiem po czym skierowałam się do domu.
Leon
-Skarbie?
-Tak?
-Od zawsze mnie ciekawiło. Dlaczego masz fortepian w salonie? Grasz na nim?
-Więc tak... Zanim przejąłem firmę po ojcu chodziłem na zajęcia muzyki. Nauczyłem się grać na gitarze i fortepianie. I jak się tu przeprowadziłem postanowiłem zabrać go ze sobą.
-A zagrałbyś coś i może byś też zaśpiewał?
-A co za to będę miał?
-Hym... Buziaka.
-Mi tam pasuję.-Powiedziałem. Wstałem z kanapy i podszedłem do instrumentu. Usiadłem na nie wielkim krzesełku. Violetta podeszła i oparła się o brzeg fortepianu. Popatrzyłem na nią i się uśmiechnąłem po czym zacząłem grać i śpiewać. (LINK)
-I jak?
-Ślicznie! Nie wiedziałam, że mam tak uzdolnionego chłopaka!
-No dobrze to ja zrobiłem to co miałem, a teraz moja nagroda.-Nic nie powiedziała tylko pocałowała mnie.
-Ale od dzisiaj będziesz mi śpiewał zawsze kiedy będę chciała.
-Dobrze.
~~~
Hej wam!
Oto rozdział 22!
Mam nadzieję, że się podobał.
W tym rozdziale nawiązałam troszkę do muzyki.
Jej! Zagadka rozwiązana! Kto okradł Violette?
DIEGO!
5 komentarz=Rozdział 23
Setka :D
Czekam na nexa. Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Buziak
Świetny!!! Tylko błagam, nie skłóć leonetty!!!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń