Zostaw komentarz! To mnie motywuje. |
Po upojnej nocy mimo, że spałam z 4 godziny jestem wyspana. Gdy otworzyłam oczy Leona już nie było, ale na mojej szafce nocnej leżała jakaś karteczka. Wzięłam ją do reki i zaczęłam czytać jej zawartość.
Musiałem wcześniej wyjść, ponieważ firma
mnie potrzebowała. Nie chciałem cię
budzić, więc napisałem tą
karteczkę.
Kocham,
Leon :*
Ps. Słodko śpisz :*"
Jaki on słodki! Nie chciał mnie obudzić. Jak on się o mnie troszczy! Dobra koniec tego leżenia. Trzeba wstać. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, w której mam ubrania po czym skierowałam się do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Namydliłam się brzoskwiniowym płynem. Włosy umyłam cytrynowym szamponem. Po 10 minutach wyszłam z pod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Wytarłam się dokładnie i posmarowałam balsamem kokosowym. Dziś jest dość ciepło na dworze, więc zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w to. Włosy związałam w luźnego kitka po czym zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie.
*Leon*
Człowiekowi wyspać się nie dają! Kto normalny dzwoni o piątej rano, żebym przyjechał jak najszybciej do firmy!? Gdy już przyjechałem do firmy okazało się, że cała firma była zamknięta w ogóle nie czynna. Co się dziwić otwarta będzie dopiero o 09.00! Dobra mniejsza z tym. To jak już dojechałem do tej firmy i poszedłem do mojego gabinetu sprawdzić o co chodzi zastałem tam moją byłą asystentkę. A dlaczego byłą? Ponieważ czekała tam na mnie sama w skąpej bieliźnie i chciała się do mnie dobierać. Mało myśląc kazałem jej się ubrać i wyjść z firmy i już nigdy nie wracać. Jednym słowem zwolniłem ją. Nie toleruje czegoś takiego w firmie. A teraz muszę znaleźć kogoś na jej zastępstwo. I chyba wiem już kogo. Mam na myśli Violę. Skończyła studia z kierunkiem biznes, miała większą średnią od mojej byłej asystentki. A na dodatek będę mógł ją codziennie widywać. Właśnie jadę trochę wściekły w stronę domu Vils. Jest godzina 06.30. Jestem nie wyspany, zmęczony, bo spałem zaledwie dwie godziny. Dojechałem pod dom Violetty. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Drzwi otworzyła mi już moja-już ubrana-ukochana.
-Hej kotek.-Przywitałem się z nią buziakiem w policzek.
-Hej. Już tak szybko jesteś?
-Tak. Fałszywy alarm. Opowiem ci zaraz i mam do ciebie propozycję.
-Dobrze. Wejdź.-Powiedziała i wpuściła mnie do środka.
-Więc tak zajechałem do firmy (...) I ją zwolniłem.
-Zdzira.
-A teraz moja propozycja do ciebie. Szukasz pracy tak?
-Tak.
-Czy zostałaby pani, panno Castillo moją asystentką?
-Hym... Kusząca propozycja panie Verdas i z chęcią z niej skorzystam.
-No to super.
-A gdzie będę miała biuro czy coś?
-Będziesz miała gabinet wspólny ze mną.-Odparłem i cmoknąłem ją w policzek.
-Chciałbyś mieć dzieci?
-Tak, ale nie ter... Chwila, jesteś w ciąży?!
-Nie spokojnie. Mamy jeszcze dużo czasu.
-Myślałem, że wpadliśmy. Ale to nie znaczy, że nie chcę mieć małego szkraba w domu.
-Przecież wiem.
-Ale czemu nie? Możemy zrobić sobie takiego małego dzidziusia.
-Zamieniasz się w twoje siostry. Nie dawno sam mówiłeś, że masz dość ich gadania o małym Verdas'ku, a teraz sam o tym mówisz.
-Wiem.
*18.00 Ludmiła*
Fede zaprosił mnie dziś na romantyczną kolację. Wreszcie będę mogła mu powiedzieć, że jestem w pierwszym miesiącu ciąży. Mam nadzieję, że się ucieszy. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic po czym ubrałam się w to. Szybkim krokiem zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Federico. Wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę restauracji. Gdy doszliśmy recepcjonista zaprowadził nas do naszego stolika. Zamówiliśmy jedzenie i gdy już kelner je przyniósł zaczęliśmy jeść.
~*~
-Lu muszę ci coś powiedzieć.
-Ja też Fede muszę ci coś powiedzieć, ale ty pierwszy.-Odparłam. Federico wstał z miejsca i uklęknął na jedno kolano. Z kieszeni marynarki wyciągnął małe czarne pudełeczko.
-Ludmiło. Znamy się już 5 lat. Od 3 lat jesteśmy razem. Razem przeżywaliśmy te wspaniałe jak i trudne chwilę. Chcę ci zadać ważne pytanie, które może zmienić całe nasze życie. Ludmiło czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie?
-Fede ja... TAK!-Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Ale teraz ja muszę ci coś powiedzieć.
-Zamieniam się w słuch kochanie.
-Będziesz tatą.
-Na prawdę?
-Tak.-Nic nie odpowiedział wstał z miejsca i okręcił mnie w okół własnej osi.
*Violetta*
Siedzę z Leonem na lotnisku. Tak dobrze słyszycie na lotnisku, ponieważ dzisiaj wylatują do Włoszech państwo Verdas z Fran i Larą.
-Pasażerowie lotu 129 do Włoszech są proszeni na pokład!-Usłyszeliśmy. Pożegnaliśmy się z każdym, a potem rodzina Verdas poszła na pokład samolotu.
~*~
Jesteśmy właśnie u mnie w domu. Siedzimy i oglądamy jakąś komedię. Wstałam i skierowałam się do kuchni, ponieważ zachciało mi się pić. Sięgnęłam szklankę z szafki i nalałam do niej soku pomarańczowego. Wzięłam ją do ręki i wróciłam z powrotem do salonu. Idąc nie zauważyłam podwiniętego rogu dywanu i się o niego potknęłam. Cała zawartość szklanki wylądowała na Verdas'ie.
-Violu nic ci nie jest?
-Na szczęście mi nie, ale twoja koszula nie przeżyła tego upadku.
-Nie przejmuje się koszulą. Zawsze można ją wyprać lub kupić nową.
-Dobrze. To ty zdejmij tą koszulę, a ja ci przyniosę świeżą, bo zostawiłeś ją u mnie wczoraj.-Powiedziałam po czym szybkim krokiem ruszyłam na górę. Znalazłam jego koszulę i zeszłam na dół. Leon już czekał na mnie bez koszuli. W tym momencie myślałam, że się na niego rzucę!
-Proszę.-Odparłam podając mu górną część garderoby.
-Dzięki skarbie.-Oznajmił i założył na siebie ciuch.
-Chciałbyś mieć dzieci?
-Tak, ale nie ter... Chwila, jesteś w ciąży?!
-Nie spokojnie. Mamy jeszcze dużo czasu.
-Myślałem, że wpadliśmy. Ale to nie znaczy, że nie chcę mieć małego szkraba w domu.
-Przecież wiem.
-Ale czemu nie? Możemy zrobić sobie takiego małego dzidziusia.
-Zamieniasz się w twoje siostry. Nie dawno sam mówiłeś, że masz dość ich gadania o małym Verdas'ku, a teraz sam o tym mówisz.
-Wiem.
*18.00 Ludmiła*
Fede zaprosił mnie dziś na romantyczną kolację. Wreszcie będę mogła mu powiedzieć, że jestem w pierwszym miesiącu ciąży. Mam nadzieję, że się ucieszy. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic po czym ubrałam się w to. Szybkim krokiem zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Federico. Wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę restauracji. Gdy doszliśmy recepcjonista zaprowadził nas do naszego stolika. Zamówiliśmy jedzenie i gdy już kelner je przyniósł zaczęliśmy jeść.
~*~
-Lu muszę ci coś powiedzieć.
-Ja też Fede muszę ci coś powiedzieć, ale ty pierwszy.-Odparłam. Federico wstał z miejsca i uklęknął na jedno kolano. Z kieszeni marynarki wyciągnął małe czarne pudełeczko.
-Ludmiło. Znamy się już 5 lat. Od 3 lat jesteśmy razem. Razem przeżywaliśmy te wspaniałe jak i trudne chwilę. Chcę ci zadać ważne pytanie, które może zmienić całe nasze życie. Ludmiło czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie?
-Fede ja... TAK!-Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Ale teraz ja muszę ci coś powiedzieć.
-Zamieniam się w słuch kochanie.
-Będziesz tatą.
-Na prawdę?
-Tak.-Nic nie odpowiedział wstał z miejsca i okręcił mnie w okół własnej osi.
*Violetta*
Siedzę z Leonem na lotnisku. Tak dobrze słyszycie na lotnisku, ponieważ dzisiaj wylatują do Włoszech państwo Verdas z Fran i Larą.
-Pasażerowie lotu 129 do Włoszech są proszeni na pokład!-Usłyszeliśmy. Pożegnaliśmy się z każdym, a potem rodzina Verdas poszła na pokład samolotu.
~*~
Jesteśmy właśnie u mnie w domu. Siedzimy i oglądamy jakąś komedię. Wstałam i skierowałam się do kuchni, ponieważ zachciało mi się pić. Sięgnęłam szklankę z szafki i nalałam do niej soku pomarańczowego. Wzięłam ją do ręki i wróciłam z powrotem do salonu. Idąc nie zauważyłam podwiniętego rogu dywanu i się o niego potknęłam. Cała zawartość szklanki wylądowała na Verdas'ie.
-Violu nic ci nie jest?
-Na szczęście mi nie, ale twoja koszula nie przeżyła tego upadku.
-Nie przejmuje się koszulą. Zawsze można ją wyprać lub kupić nową.
-Dobrze. To ty zdejmij tą koszulę, a ja ci przyniosę świeżą, bo zostawiłeś ją u mnie wczoraj.-Powiedziałam po czym szybkim krokiem ruszyłam na górę. Znalazłam jego koszulę i zeszłam na dół. Leon już czekał na mnie bez koszuli. W tym momencie myślałam, że się na niego rzucę!
-Proszę.-Odparłam podając mu górną część garderoby.
-Dzięki skarbie.-Oznajmił i założył na siebie ciuch.
~~~
Hej! Łapcie rozdział 21 cz. 1!
Mam nadzieję, że się spodobał.
Pamiętajcie konkurs jeszcze trwa!
O godzinie 15.00 będzie już zamknięty!
Jeśli nikt nie wyśle OS mogę przedłużyć czas o 2 dni!
Bierzesz udział? Napisz w komentarzu.
CZYTASZ =KOMENTUJESZ = CZEKASZ NA NEXT'A!
4 KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
Setka :D
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz masz wielki talent
Czekam na next
Supcio
OdpowiedzUsuńNati;*
Cudny czekam ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozdział , szkoda , że tak późno będzie . Przecudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb :* http://jeslikochasztomowx.blogspot.com/