sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 20-Serio? Słodko spaliśmy?

Zostaw komentarz. To mnie motywuje!
 
     Gdy się obudziłam na początku nie wiedziałam gdzie się znajduję. Odwróciłam się na drugi bok  i zobaczyłam słodko śpiącego Leona. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Zaczął się wiercić, aż po chwili otworzył oczy i cmoknął mnie w policzek.


-Cześć kochanie.-Powiedział.
-Hej skarbie.
-Jak się spało?
-Dobrze, bo z tobą.
-Mi też.
-Ubieramy się i idziemy zrobić śniadanie.-Oznajmiłam.
-Kotek jeszcze 10 minut...
-Nie misiu. Trzeba już wstawać. Jest godzina 09.15.-Powiedziałam spoglądając na zegarek.
-Oj dobra...
Wstaliśmy z łóżka. Ubrałam na siebie wczorajsze ubrania, a Leon ubrał świeże ciuchy. Zeszliśmy na dół. Byłam zszokowana. Na stole jest pełno pyszności, a przy stole siedzą rodzice Leona wraz z Larą i Fran.
-O! Dzień dobry!
-Cześć mamo. O której wstaliście?
-Jakąś godzinę temu.
-To czemu nas nie obudziliście?
-Poszłam was obudzić, ale jak zobaczyłam jak wy tak słodko spaliście to, aż żal mi było was budzić więc nie budziłam.-Wtrąciła Fran.
-Serio? Słodko spaliśmy?-Zapytał Leon z lekką ironią.
-No... Tak.
-Okay. Nie gadamy więcej, bo jestem głodny jak diabli.-Powiedział i poklepał się po brzuchu na co wszyscy zareagowali śmiechem. Usiedliśmy do stołu. Nałożyłam sobie tosty z dżemem jagodowym i do tego nalałam sobie sok pomarańczowy. Szczerze mówiąc Leon musi byś na prawdę głodny skoro jak na chwilę obecną zjedł dwa gofry, trzy tosty z dżemem i jeszcze wypił szklankę soku i kubek kawy. 
-No kotuś. Rzeczywiście byłeś głodny jak diabli.-Zaśmiałam się, a wraz ze mną państwo Verdas.
-Mówiłem.
~*~
Po śniadaniu umówiłam się z Lu na zakupy. Poszłyśmy do galerii handlowej. Na samym początku skierowałyśmy się do Chanel, a na samym końcu do Victoria's Secret po bieliznę dla Ludmiły. 
~*~
 Właśnie idę parkiem w stronę domu Leona. Obiecałam mu, że przyjdę popołudniu więc będę.  Poczułam wibrowanie w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Leoś.~Przeczytałam w myślach. 

-Halo?
-Hej skarbie. Co robisz?
-Właśnie kieruję się w stronę twojego domu i tak za 10 minut będę, a co?
-Odwróć się. 

Nic nie powiedziałam tylko wykonałam polecenie. Za mną stał nie kto inny niż Leon. Rzuciłam mu się na szyję i namiętnie pocalowałam. 
-Takie powitanie mi pasuje. 
-Mi też kotek. 
-To co idziemy do mnie?
-Jasne. Tylko skąd wiedziałeś, że tu będę? 
-Wiesz przeczucie.
-A tak na serio?
-A tak na serio to Fran cię widziała jak szła do kawiarni z Larą i mi powiedziały,  że cię tu znajdę. 
-Widzisz. Nie trzeba kłamać. 
-Oj dobra.-Powiedział i musnął moje usta po czym poszliśmy do niego. Po wejściu do jego mieszkania przywitał nas cudowny zapach obiadu.
-Leon to ty?-Usłyszeliśmy krzyk z kuchni pani Vanessy.
-Tak, a kto inny by mógł być?
-No nie wiem.-Powiedziała wychodząc z kuchni.-O! Witaj Violetta!-Dodała gdy mnie zobaczyła.
-Dzień dobry.
-Co będziecie teraz robić?-Zapytała pani Verdas.
-Idziemy do salonu na jakiś film czy coś.
-Oj nie radzę wam. Ojciec siedzi tam od rana i ogląda te swoje wiadomości o sporcie. Więc nie liczcie, że ustąpi wam miejsca przed telewizorem.
-To może pomożemy ci w kuchni?
-Wiesz co Leon bardzo chętnie. Na razie ugotowałam zupę, a jeszcze zostało mi ugotować spaghetti i upiec ciasto cytrynowe na deser.-Odparła. Skierowaliśmy się w stronę kuchni.
-Violu tu masz przepis, a składniki masz w szafce nad zlewem.-Oznajmiła podając mi przepis. Wzięłam go do ręki i zaczęlam czytać.

 "Przepis na ciasto cytrynowe."

spód:
180 gram pszennej mąki (1 i 2/3 szklanki)
40 gram mąki kukurydzianej (1/4 szklanki)
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
60 gram cukru (1/4 szklanki)
170 gram masł
1 łyżka pasty waniliowej (można zastąpić 2 łyżkami ekstraktu lub 2 łyżkami cukru z prawdziwą wanilią)
szczypta soli

masa:
600 ml śmietany 18%
100 gram mąki pszennej (2/3 szklanki)
300 gram cukru (1 i 1/2 szklanki)
4 jajka
5 sporych cytryn
szczypta soli 

(Od aut. Przepis jest z internetu więc możecie go wykorzystać xD)

Po przeczytaniu zaczęłam sięgać wszystkie składniki z szafki. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów Leona i musiał mnie ubrudzić mąką.
~*~
Zrobiliśmy już obiad i wystarzy tylko poczekać na Larę i Fran, które jeszcze nie przyszły z kawiani.
-Jesteśmy!-Usłyszałam krzyk Fnacesci.
-No wreszcie! Obiad stygnie!-Bąknął wiecznie głodnu Leon.
-A ty jak zwykle gLodny.-Rzuciła ze śmiechem Lara w stronę młodego Verdas'a.
-Cicho! Mieszkałem z tobą więc powinnaś wiedizeć, że jestem wiecznie głodny!-Udał obrażonego. Po krótkim "fochu" Leona zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
~*~
Siedzimy teraz na kanapie i oglądamy komedię. Co chwila ktoś z naszego towarzystwa się śmiał. Zaczął dzwonić mi telefon więc odebrała.

-Halo?
-Vialu! Nie uwirzysz!
-Co się stało Fede?! Lu w ciąży?!
-Co?! Nie... Mamy szczeniaczka! Takiego małego, czarno białego z oklapniętymi uszkami! Jest taki słodki! Nazywa się Tofik, bo jest taki mały i ładny! 
-Aha. To fajnie.
-Zaraz przyjdziemy do ciebie i ci go pokażemy!
-Fede, ale mnie nie ma w domu.
-To gdzie jesteś?
-U Leona.
-Odkąd  jesteś z Leonem prawie wcale się nie widujemy. Zapomniałaś o mnie?
-Oj Federico nie zapomniałam. Umówmy się tak. Ty i Lu orez ten twój cały Tofik przyjdziecie do mnie o 19.00 i mi go pokarzecie okay?
-Ok siostra. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia.

Fajnie, że Federico i Lu mają pieska.
-Fede się obraził?-Zapytała Fran.
-No tak jakby. Chciał do mnie przyjść, ale jak powiedziałam, że jestem u Leona to (...). Umówiliśmy się na 19.00.-Powiedziałam.
-To przyjdę do ciebie, bo chcę zobaczyć Tofika, a jak mi się spodoba to kupię sobie takiego!-Odparł uradowany Leon.
-Już kiedyś to mówiłam, ale powiem jeszcze raz. Wątpie w to kto tu jest starszy. Ty czy ja?
-Ja.-Oznajmił i cmoknął mnie w policzek.

*Leon*
Jest godzina 18.55. Siedzę z Violą w jej domu i czekamy na Fede i Lu z pieskiem! Zadzwonił dzwonek do drzwi. Viola poszła je otworzyć. Do salonu wleciał Fede, a za nim Tofik. Rzeczywiście był bardzo słodki i chyba sobie też kupię lub przygarnę szczeniaka.
-Tofik chodź tu do mnie!-Krzyknął Fede gdy zauważył, że próbuje się wdrapać na schody.
-Jaki on słodki!-Pisnęła Vils.
-Violu nie wiesz ile on mnie nadręczył, żeby go przygarnąć myślałam, że mi głowa pęknie!

*Violetta*
Siedziałam z Ludmiłą i piłyśmy kawę, a chłopaki turlali się po podłodzę z Tofikiem.
-Violu przygarnijmy takiego pieska!-Powiedział Leon.
-O nie mój kochany! A kto będzie go pilnował? Ty chodzisz do pracy, a ja szukam pracy.
-No dobra... Ale kiedyś przygarniemy!-Odparł.
Ja tylko przewróciłam teatralnie oczami.
~*~
Fede z Ludmiłą i ich pieskiem już poszli. Zostałam tylko z Leon. Oglądamy jakiś film, który w ogóle mnie nie ciekawił. Za to Leon był na nim bardzo, ale to bardzo skupiony. Ja miałam trochę inne zajęcie. Mianowicie bawiłam się kołnierzykiem Leosia. Szatyn co chwilę uśmiechał się do mnie gdy za mocno podwinęłam jego kołnierz. Nudzi mi się jak diabli! Nie mam co robić! Dobra idę wziąć prysznic.
Wstałam z kanapy i poszlam w kierunku schodów.
-Gdzie idziesz Vils?
-Idę wziąć prysznic kochanie.-Powiedziałam szybko biegnąć na górę, więc nie usłyszałam odpowiedzi.

*Leon*
Dobrze, że już skończyła bawić się moim kołnierzykiem. Nie denerwowało mnie to tylko myślałem, że się na nią rzucę! A chyba wszyscy wiecie o co chodzi. Film się skończył. Zacząłem "skakać" po kanałach szukając czegoś ciekawego. Viola schodziła ze schodów. Odwróciłem głowę w jej stronę i to co zobaczyłem zszokowało mnie. Była ubrana w skąpą koszulę nocną. Myślałem, że zwariuję! Ona robi to specjalnie! Ja tu próbuję się na nią nie napalać, a ta mnie prowokuje!
-Film się skończył?-Zapytała.
-Halo!? Leon jesteś tu jeszcze?!-Krzyknęła i wymachiwała mi ręką przed oczami.
-Co? A film! Tak skończył się.-Udzieliłem głupiej odpowiedzi. Szatynka usiadła obok mnie. No pięknie! Jestem napalony! Cholera!
-Robisz to specjalnie.-Odparłem.
-Przepraszam, ale co twoim zdaniem robię to specjelnie?
-No, bo ja tu próbuję się na ciebie nie napalić, a ty mnie prowokujesz.
-Rozgryzłeś mnie.
-Czyli miałem rację?
-Tak.
-To mogę cię pocałować?
-A czy jak chcesz zjeść ziemniaka to pytasz o zdanie?-Zapytała ironicznie.
-Nie.
-No to się głupionie pytaj.-Nic nie odpowiedziałem tylko wbiłem się w jej usta. Podniosłem ją lekko i wziąłem na ręce. Wstałem i skierowaem się w strone jej sypialni. A co tam się zdarzyło to już możecie się domyślić...

~~~
Witam was kochani!
Przed wami lub już za wami rozdział 20!
Moim zdaniem jest fajny.
Moim zdaniem jest nudny.
Powiem krótko 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=CZEKASZ NA NEXT'A!
4 komentarze=Następny rozdział!
Setka :D


  

3 komentarze:

Każdy Wasz komentarz wywołuję uśmiech na mojej twarzy oraz motywuję do dalszego pisania, za co Wam serdecznie dziękuję! ❤

Statystyka

Informacje

Blog opowiada o losach bohaterów serialu "Violetta". Nie jest odwzorowaniem serialu.

Rozdziały są publikowane w każdą niedzielę.


Szablon widnieje od 12.08.2015 r.

Wykonał go mój grafik.
Treść zawiera wulgaryzmy, bez treści erotycznej.

Kontakt:
setka.verdas@o2.pl
Data założenia bloga: 21.02.2015 r.
Tytuł aktualnego opowiadania: "In My Dreams"


Pozdrawiam, Daria.

Obserwatorzy

Moja lista blogów, które czytam ^^

Tłumacz! ;D

© 2015 Daria Jorgistas
BDSGN