sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 18-Chcę powiedzieć kocham cię, ale nie mogę.

             
Zostaw komentarz. To mnie motywuje!
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
Po usmażeniu jajecznicy zawołałam Lu, Fede i Leona-którzy już się ogarnęli-na śniadanie. Usiedli, a ja im nałożyłam na talerz porcję jajecznicy i do tego nalałam soku pomarańczowego. Zaczęli łapczywie jeść co wyglądało jakby nie jedli z 3 dni.

-Twoje winy kochana siostrzyczko są odpuszczone!-Powiedział Federico, a Ferrero i Verdas tylko
pokiwali twierdząco głowami.


Uśmiechnęłam się tylko. Wzięłam telefon do ręki i weszła z ciekawości w galerie, aby zobaczyć czy nie mam jakiś zdjęć czy filmów ze wczorajszej imprezy, bo nic, a nic nie pamiętam. Pierwsze co znalazłam to był filmik jak Leon i Fede zakładają się  o to kto wypije dwa surowe jajka. Zaczęłam się śmiać jak najgłośniej umiałam. Mój brat, Ludmiła i Leon nie wiedzieli co się stało i zaczęli na mnie dziwnie patrzeć.
-Z czego się śmiejesz?-Zapytał Leon.
-Z tego!-Odparłam i pokazałam mu nagranie. Zaczął się śmiać tak samo jak ja. Wzięłam telefon i szukałam dalej. Znalazłam coś co mnie zamurowało. Było to zdjęcie moje i Leona jak się całujemy.
-Em...Leon?
-Hm?
-Pamiętasz to może?-Powiedziałam i pokazałam mu zdjęcie. Pił sok i gdy to zobaczył prawie się zakrztusił. 
-No to teraz mnie zamurowało kompletnie.-Rzekł po chwili.
-No wiesz, nie tylko ciebie.
-Powtórzymy?-Zapytał zabawnie poruszając brwiami.
-Leon!-Krzyknęłam i walnęłam go lekko w ramie. Federico i Ludmiła zaczęli się głośno śmiać.
-Leon chcesz to mogę ci wysłać to zdjęcie, bo ja je też mam z niewiadomego powodu.-Oznajmiła Luśka.
~*~
  Po śniadaniu zebrali się i poszli do swoich domów. Włączyłam komputer i weszłam na Skype, ponieważ umówiłam się z moją drugą przyjaciółką-Francescą.
O właśnie dzwoni!
-Hej Fran!
-Cześć Vils! Jak ja cię dawno nie widziałam!
-Wiesz ostatni raz widziałyśmy się z jakieś 4 miesiące temu.
-Właśnie! Ale mniejsza z tym opowiadaj jak tam u ciebie!
-Więc tak studia mam zaliczone. Nie dawno wprowadził się nowy sąsia...-Nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwała.
-Znowu zboczony gbur?
-Nie! Jest o rok starszy ode mnie, ma firmę nie wiem może go znasz ze słyszenia. Leon Verdas.
-Kochana to mój brat!
-CO!? Od kiedy ty masz brata? Wiem, że masz siostrę, ale brata?
-Pamiętasz jak ci mówiłam, że moi rodzice się rozwodzą?
-Tak pamiętam.
-Więc chyba jakieś pół roku później moja mama poznała Carlosa Verdas'a. Zakochali się w sobie, oświadczył się jej i tak dalej. Po ich ślubie wprowadzili się do nas i tak poznałam Leona. Dogadywaliśmy się jakbyśmy bylibyśmy naprawdę rodzeństwem. Znaczy ja z Leonem. Lara była do niego negatywnie nastawiona. Ciągle go poniżała przed rodzicami i w ogóle go nie lubiła, bo sądziła, że jego ojciec zabrał nam naszą matkę. Nie widziałyśmy się z nim odkąd skończył 18 lat. Carlos przepisał na niego firmę i tak zaczęła się jego przygoda z Iphone'ami. Przeprowadził się najpierw do Los Angeles z tego co mi było wiadomo i tam mieszkał z jakieś 3 lata, a teraz mieszka na przeciwko ciebie. Powiedz mi tylko jedno. Czy się zmienił z charakteru jak i z wyglądu?
-Z tego co mi opowiedziałaś to z charakteru nie zmienił się w ogóle, a z wyglądu nie powiem ci bo go wcześniej nie widziałam. A tak z ciekawości zapytam czemu się wyprowadził i nie utrzymuje z wami kontaktu?
-Znaczy się utrzymuje kontakt tylko z rodzicami, a wyprowadził się ze względu na Larę. Kazała usunąć mu się z jej życia, więc gdy skończył te 18 lat zrobił tak jak mu kazała.
-Ale dlaczego to zrobił?-Zapytałam z niedowierzaniem.
-Zrobił to dlatego, że chciał jej się przypasować. Traktował nas jak własne siostry. Chciał dla nas jak najlepiej, gdy któraś miała problem zawsze próbował go jakoś rozwiązać. Jednym słowem brat jak marzenie. Dlatego gdy Lara kazała usunąć mu się z jej życia zrobił to dzień po skończeniu pełnoletności. O tym wyjeździe wiedzieli tylko rodzice. Gdy następnego dnia wstałyśmy jego już nie było. Zostawił tylko kartkę dla nas. Napisał tam, że przeprasza mnie za to, że mi nie powiedział o tym wyjeździe. Jedne słowa zapadły mi w pamięć, które nigdy nie zapomnę:"Mam nadzieję, że Lara będzie teraz szczęśliwa. Przepraszam Cię Fran, że nie powiedziałem Ci o tym wyjeździe. Chciałem się pożegnać, ale nie mogłem. Nie miałem odwagi popatrzeć Wam w oczy. Chciałem jak najszybciej usunąć się z waszego życia, a szczególnie z życia Lary. Zawsze będę was kochać jak własne siostry.
Kocham Was.
Leon"-Po tym co Francesca powiedziała rozpłakała się na dobre.
-Fran nie płacz proszę. Chciałabym cię przytulić, ale nie mogę. Pamiętaj na mnie zawsze możesz polegać.
-Wiem Violu, ale chciałabym znowu zobaczyć Leona, znowu go przytulić i podziękować za to, że był przy mnie w trudnych chwilach. Chcę powiedzieć kocham cię, ale nie mogę. Nie umiem wybaczyć Larze tego, że go tak traktowała i kazała mu wyjechać. - Powiedziała ze smutkiem.
-Mam pomysł. Może byś przekonała jakoś rodziców na spotkanie z nim?
-Próbowałam nie raz, ale ich odpowiedź zawsze brzmiała "NIE".
-Nie mam pojęcia jak zrobić, żebyście się spotkali. Ale na razie będę kończyć, a  ty weź się ogarnij troszeczkę i odpocznij.
-Dobrze dziękuje ci Violu. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia.

*Francesca*

   Zakończyłam rozmowę z Violą i postanowiłam pójść do kuchni i coś zjeść. Wchodząc do kuchni zauważyłam rodziców siedzących przy stole. Podeszłam do lodówki i sięgnęłam z niej jogurt.
-Córciu musimy z tobą porozmawiać.-Powiedziała moja mama.
-Dobrze, ale o czym?
-Więc tak... Słyszałam twoją rozmowę z Violettą. Teraz dopiero zrozumieliśmy dlaczego zawsze chciałaś spotkać się z Leonem. Wraz z mamą postanowiliśmy, że nie będziemy ci zabraniać z nim kontaktu i jutro wyjeżdżamy do BA, aby się z nim spotkać.-Tłumaczył tata.
-Na prawdę!?
-Tak.
-Dziękuję wam! Zawsze chciałam się z nim spotkać! Kocham was!-Krzyknęłam i przytuliłam każdego z osobna po czym pobiegłam na górę zadzwonić do Violi.

-Halo?
-Cześć Vils! Nie uwierzysz co się stało!
-Hej Fran! Mów dalej!
-Jutro lecimy do BA spotkać się z Leonem!
-Francesca to wspaniale! Jak przekonałaś rodziców?
-Usłyszeli naszą rozmowę i wtedy zrozumieli dlaczego tak bardzo chciałam się z nim spotkać.
-Czyli jutro się widzimy?
-Dokładnie!
-To do zobaczenia!
-Do zobaczenia!

Szybko zaczęłam pakować walizki. Po spakowaniu wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

*Następnego dnia*

 Właśnie siedzimy w samolocie i za jakieś 3 godziny będziemy na miejscu. Rodzice zadzwonili do Leona w celu zdobycia adresu, a jak zapytał po co to tata powiedział, że musi do niego przylecieć w sprawach z firmą. To będzie miał niespodziankę i to wielką.

*Leon*

Tata zadzwonił do mnie z pytaniem o adres trochę mnie zdziwiło po co mu on, ale ok. Z tego co wiem ma być tutaj za jakąś godzinę więc zdążę się ogarnąć i trochę posprzątać w domu. Dziwnie tak będzie zobaczyć go po tylu latach. Kontaktowałem się z nim telefonicznie tak jak i z mamą, ale ze siostrami już nie. Nie chcę im wchodzić w życie, a tym bardziej Larze. Chciała, żebym usunął się z jej życia więc proszę. Poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy już byłem gotowy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podszedłem do drzwi, aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się moja rodzina. Byłem w szoku. Co oni tu robią!? Miał być tylko tata! A tu bum! I cała rodzina!
-Synku!-Krzyknęli na równo rodzice.
-Bracie!-Krzyknęła uradowana Francesca tuląc mnie do siebie.
-Co wy tu robicie?-Zapytałem gdy już się ocknąłem.
-Francesca bardzo chciała cię odwiedzić nie raz, ale teraz mogliśmy dopiero przylecieliśmy.
-Jezu jak ja was dawno nie widziałem!
-Tęskniłeś chociaż?-Zapytała Fran.
-I to jak siostra!-Odpowiedziałem bez zawahania. Nie umiem opisać uczuć jakie teraz przepełniały mnie od środka.
-Hej.-Powiedział Lara tak jakby od niechcenia. Zmieniła się i to bardzo.
-Cześć Lara! Ale się zmieniłaś! Tak jak wy wszyscy! Proszę wejdźcie.-Powiedziałem wpuszczając ich dom środka. Usiedli na kanapie.
-Może kawy?
-Ja poproszę!-Powiedziała Fran.
-I my też.-Odparli rodzice.
-Nie dzięki.-Oznajmiła oschle Lara.
Poszedłem do kuchni i wstawiłem wodę. Do szklanek nasypałem kawę. Poczekałem chwilkę i zalałem wcześniej nasypaną kawę w szklankach. Zaniosłem ją do salonu i postawiłem na stoliku.
-No to jak ci tam życie leci?-Zapytał ojciec.
-Jakoś leci. To nie to samo co kiedyś gdy mieszkałem z wami. Firma się wybiła w górę. I uprzedzając wasze następne pytanie nie mam dziewczyny, narzeczonej czy żony.-Odparłem z uśmiechem.
-Szkoda, że z nami nie mieszkasz.-Oznajmiła Francesca ze smutkiem.
-Ej siostra nie smuć się teraz jak odnowiliśmy kontakt możemy się spotykać czy rozmawiać przez telefon czy Skype'a.-Pocieszyłem ją, a na jej twarzy wkradł się wielki uśmiech.
-A jak tam u was?
-Dobrze, ale nie tak jak przedtem.
-A u ciebie Lara?
-Po prostu zajebiście! Najlepiej jak nigdy dotąd odkąd się wyprowadziłeś!-Te słowa sprawiły, że coś we mnie pękło. Nigdy nie czułem czegoś takiego.
-Lara!-Krzyknął ojciec.
-CO!?
-Jak ty się zachowujesz?
-A jak mam się zachowywać?! Co mam skakać koło niego jak wy?! No to grubo się mylicie! Nie będę rozmawiać z kimś kto ciągle chce być idealny!-Nie wytrzymałem po prostu wstałem i wybiegłem na taras ochłonąć. Stanąłem przy balustradzie i patrzyłem w pustą przestrzeń.
-Leon?-Usłyszałem głos Fran.
-Wszystko w porządku?
-Nie, nic nie jest w porządku.
-Ej, nie smuć się. Lara już taka jest.
-Nie zrozumiesz mnie. Chce, żebyście czuły się jak najlepiej traktuje was jakbyście były moimi prawdziwymi siostrami, a nie przybranymi. Ty jedyna doceniasz to co dla was robię. Może nie wiecie, ale co miesiąc na wasze konto wpływa po 3000 zł. Każda z was dostaje tyle. Obiecałem sobie, że chodź nie będę z wami utrzymywać kontaktu to będę w jakiś sposób wam pomagać. Rodzice wiedzą o tym, że dostajecie ode mnie pieniądze, ale wy chyba nie.
-Leon. Ja nie wiedziałam nic o tym, że przelewasz nam pieniądze. Nie wiedziałam, że to dla nas w ogóle robisz. Przepraszam cię za zachowanie Lary.
-Nie wiesz jak to jest gdy ktoś o tobie tak mówi. Nie wiesz jak się czuje. Chcę dla was jak najlepiej, ale nie Lara ma to w dupie. Mam dość tego jak mnie traktuje!
-Wiem, że masz tego dość. Ja też mam dość tego ciągłego "Jak dobrze, że tego cymbała już nie ma!". Non stop to powtarza. Pamiętaj, że we mnie masz zawsze wsparcie. Na mnie możesz zawsze liczyć.-Powiedziała i mnie przytuliła. Tego właśnie potrzebowałem, żeby po prostu ktoś mnie wysłuchał.
-Kocham cię siostra.-Powiedziałem jej na ucho.
-Ja ciebie też braciszku.-Odparła. Wróciliśmy do salonu. Usiadłem bez słowa na kanapie i wziąłem łyka kawy.
-Wszystko w porządku?-Zapytała mama.
-Tak, teraz tak.-Odparłem spoglądając na Francesce. usłyszałem dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć. Ujrzałem tam Viole.
-Hej Leon! Słuchaj nie masz może pożyczyć cukru? Bo zapomniałam kupić, a tak to musiałabym jechać na drugi koniec miasta.
-Cześć! Pewnie, że mam. Proszę wejdź, a ja ci zaraz przyniosę.- Zaprowadziłem ją do salonu, żeby chwilkę poczekała. 
-Violu!!!-Krzyknęła Fran gdy ją zobaczyła. Rzuciła się jej na szyję. Chwila skąd one się znają?!
-Em...Fran? To ty znasz Viole?
-No jasne, że tak! Znamy się jakieś 8 lat!
-Nie wiedziałem. Dobra to, aby pójdę po ten cukier.-Odparłem po czym szybkim krokiem skierowałem się do kuchni. Sięgnąłem do szafki nad kuchenką po paczkę cukru. Zaniosłem ją Violi, a gdy wszedłem do pomieszczenia, w którym wszyscy siedzą Fran, Viola i Lara rozmawiały w najlepsze z moimi rodzicami.
-Dzięki ci bardzo.-Powiedziała Viola gdy podałem jej cukier.
-Nie ma za co. -Uśmiechnąłem się do niej. Odprowadziłem ją do drzwi i pocałowałem jej policzek na pożegnanie.
-Uu... Widzę, że między wami coś jest.-Powiedziała Fran i zaczęła mnie dźgać palcem w ramie.
-Fran błagam.
-Z trudem mi to przyznać, ale muszę się z tym zgodzić.-Odparła Lara z lekkim uśmiechem?
-Dobra obie przestańcie.
-Nie mogę się doczekać kiedy zostanę ciocią!-Pisnęła Francesca.
-A ja nie mogę, aż zostanę dziadkiem.-Dopowiedział mój ojciec.
-Tato...
-Sama myśl, że będę babcią.-Rozmarzyła się moja mama.
-Fajnie by było bawić się z małym Verdas'kiem, a szczególnie jakby było to dziecko Violi i twoje. -Czy ja dobrze słyszałem!? Lara powiedziała coś na mój temat i mnie jednocześnie nie obraziła. Cud!
-Ok! Dobra przestańcie! Planujecie mi już dziecko, a ja nawet nie mam dziewczyny, a co dopiero żony.
-No to na co czekasz!? Leć do sąsiadki ona na pewno się zgodzi!
-Lara nie znałem cię od tej strony. Nie całe pół godziny temu wyzywałaś mnie od najgorszego.
-Nie marudź już tak! Kobieta zmienną jest! Zmieniam humor w parę minut!-Udała obrażoną.
-Ale przyznaj się! Podoba ci się Viola?-Wtrąciła mama.
-Mamo...Jeszcze ty?
-Mów, a nie zrzędź tak!
-No może trochę.
-No może trochę bardzo, bardzo.-Dodała Francesca z chytrym uśmieszkiem.
-No dobra! Podoba mi się i co z tego?-Zapytałem trochę zirytowany.
-Oj dużo braciszku, dużo.-Dodała Fran.
-Znając Francesce dzisiaj zadzwoni albo pójdzie do Violi i jej powie, że ona ci się podoba.-Oznajmiła Lara.
-Fran błagam tylko nie mów Vils!
-Nie wiem. Jak sobie zasłużysz to może nie powiem.
-Francesca nie szantażuj brata.-Odparł ojciec.
-No co? Niech się dowie, że ma cichego wielbiciela.-Oznajmiła z jeszcze większym uśmiechem.
~*~
 Rozmawiamy dobre 3 godziny. No cóż nie ma się co dziwić przecież nie widziałem ich 3 lata.
-No to my będziemy się zbierać.-Powiedział ojciec.
-Macie gdzie się zatrzymać?
-Mamy. Spokojnie tata zarezerwował pokoje w hotelu.-Tłumaczyła mama. Gdy ich odprowadzałem do drzwi.
-Leon mogę cię na słówko?-Zapytała Lara.
-Tak jasne.-Odparłem i poszliśmy na chwilkę do kuchni.
-To...O czym chciałaś rozmawiać?
-Chciałam cię przeprosić. Dopiero teraz zrozumiałam jak się czujesz gdy cię poniżałam na każdym kroku. Gdy poszedłeś na taras, aby ochłonąć od moich obelg szłam za tobą i usłyszałam jak tłumaczyłeś Francesce, że masz tego dość, że robisz wszystko, żebyśmy czuły się jak najlepiej, ale ja mam to w dupie. Nie wiedziałam, że przelewasz na nasze konto co miesiąc pieniądze. Myślałam, że wyjechałeś, bo masz nas gdzieś, a to było na odwrót ja wszystko sobie uroiłam. Przepraszam. Wybaczysz mi te 6 lat gnębienia? Co ja gadam już za późno...
-Lara... Wybaczę ci. Pamiętaj na przeprosiny nigdy nie jest za późno.
-Na prawdę?
-Na prawdę.-Pierwszy raz w życiu Lara do mnie się przytuliła. Myślałem, że to nigdy nie nastąpi, a tu taka niespodzianka.
-Kocham cię bracie.-Wyszeptała.
-Ja ciebie też. A teraz chodźmy, bo rodzice się pewnie niecierpliwią.-Oznajmiłem po czym ruszyliśmy do rodziców.
-No wreszcie co wy tam tak długo robiliście? Myślałem, że się pozabijaliście.-Bąknął tata z wielkim uśmiechem widząc, że się pogodziliśmy.
-Dobrze, a teraz idziemy, bo Leon pewnie umówił się z tą śliczną sąsiadką z naprzeciwka.
-Mamo... Proszę cię.
-Oj brat nie marudź. Fajnie by było mieć takiego małego Verdas'ka w domu.-Powiedziała Lara a wszyscy się na nią dziwnie popatrzyli, ponieważ zwróciła się do mnie słowem "brat".
-Dobra kolejna zaczyna. 
-Lara ma rację! Zrób sobie Verdas'ka.-Pisnęła Fran.
-Na ile przylecieliście?-Zmieniłem szybko temat.
-Jutro z samego rana lecimy z powrotem do NY.
-A jeszcze się zobaczymy?
-No jasne! W przyszłym tygodniu znowu przylecimy cię odwiedzić, ale tym razem na dłużej.
-No to do zobaczenia.-Powiedziałem i przytuliłem na pożegnanie każdego z osobna. Po wyjściu mojej rodziny usiadłem na kanapie. Jest godzina 16.00, a ja już nie mam żadnego zajęcia. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu oznajmujący, że dostałem SMS'a.

Od: Vils :*                     
 Hej i jak spotkanie z rodzicami?

Do: Vils :*
Wspaniale! 3 lata ich nie widziałem! Najbardziej to się cieszę, że znów mogłem zobaczyć siostry :)

Od: Vils :*   
Wiem, że się cieszysz :) Ale twoja mina była bezcenna gdy zobaczyłeś jak Fran mnie przytuliła z piskiem :D

Do: Vils :*
A jakbyś zareagowała gdybyś poznała mnie ze swoim bratem, a on by mnie przytulił i piszczał tak jak Francesca? (Najlepszy przykład podałem xD)  

Od: Vils :*
Haha! Podałeś przykład bardzo fajny. Chociaż... Do Fede to jest bardzo podobne zachowanie. Miałam już taki przypadek xD Może się spotkamy i porozmawiamy normalnie, bo nie chce mi się pisać?

Do: Vils :*
Heh :D Ok możemy się spotkać tak nie mam nic do roboty. U ciebie czy u mnie? A może gdzieś indziej?

Od: Vils :*
U ciebie, bo masz wygodne fotele ^^ Za chwilkę będę :)

Do: Vils :*
Ok czekam :*

Wysłałem jej ostatniego SMS'a, a już po chwili słyszałem dzwonek do drzwi. Podszedłem do nich i je otwarłem.
-Hej Vils!-Przywitałem się z nią buziakiem w policzek.
-Hej! Mam do ciebie ciekawą wiadomość.-Powiedziała z uśmiechem.
-Proszę wejdź. Jaką wiadomość?- Nic nie powiedziała tylko pokazała mi SMS'a od Fran o treści: "Viola nie uwierzysz! Spodobałaś się Leonowi! Trzymam za was kciuki! Mam nadzieję, że niedługo będzie też mały Verdas'ek! ^^" Nie wiedziałem co powiedzieć. Fran mi obiecała!
-Em...No to ten... Eee... Dobra masz mnie.-Palnąłem bez zastanowienia.
-Na prawdę ci się podobam?
-A jak ma mi się nie podobać taka piękna dziewczyna jak ty?
-Znowu to robisz!
-Oj nie przesadzaj! Ślicznie się rumienisz.
-Może wejdziemy do salonu, a nie będziemy stać tu jak kołki?-Zaproponowała.
-Ok, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Pamiętasz jak mi pisałaś, że mi kiedyś powiesz czy ci się podobam czy nie?
-Pamiętam, a co?
-Więc to kiedyś nadeszło dzisiaj.
-Podobasz mi się...-Wyszeptała prawie nie słyszalnie.
-Więc... Zostaniesz moją dziewczyną?-Zapytałem nie pewnie. Nie powiedziała nic tylko wbiła się w moje usta.
-Mam to uznać za "tak".-Pokiwała twierdząco  głową.
-A teraz bierz telefon i zmieniaj swój status na Facebook'u.-Rozkazała. Wziąłem telefon i zmieniłem status tak jak i ona. Po 5 minutach zaczął dzwonić mi telefon.
-Poczekasz chwilkę, aby odbiorę?
-Dobrze kotuś.

-Halo?
-Kto to?
-Przepraszam co?
-Leon kim jest ta dziewczyna?
-Fran jaka dziewczyna?
-Nie udawaj głupiego! Przed chwilą zmieniłeś swój status!
-Aa... O to ci chodzi!
-Tak o to więc kto to?
-Taka jedna. Mieszka na przeciwko mnie.
-Viola?!
-Tak Viola, a co?
-Dobra kończę muszę powiedzieć rodzicom i Larze! 
-Ok pa!

-Kto dzwonił?
-Francesca z pytaniem "kto to?". Nie wiedziałem o co chodzi, a później jak jej wytłumaczyłem to zaczęła piszczeć do słuchawki.
-Wiesz o tym, że cię kocham?
-Wiem.
-A wiesz o tym, że jesteś wspaniały?
-Wiem.
-A wiesz jeszcze, że jesteś skromny?
-Oj, wiem, ale za to mnie kochasz.-Powiedziałem i musnąłem lekko jej usta.
_______________________________________________
Witam was!
To już rozdział 18!
Jak ten czas szybko leci.
Nie powinnam wstawiać tego rozdziału, ponieważ nie było żadnego komentarza, ale zrobiłam wam tą przyjemność i dodałam kolejną część opowiadania. Mam nadzeję, że tym razem będzie chociaż jeden komentarz. :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=CZEKASZ NA NEXT'A!
4 komentarze=Next
Setka :D 

5 komentarzy:

  1. Genialny ! <3
    Jak ty cudnie piszesz <3 kochana
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski!
    Nareszcie Leonetta <3
    Uwielbiam tego bloga :*
    Zapraszam do mnie: leonettanewstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy Wasz komentarz wywołuję uśmiech na mojej twarzy oraz motywuję do dalszego pisania, za co Wam serdecznie dziękuję! ❤

Statystyka

Informacje

Blog opowiada o losach bohaterów serialu "Violetta". Nie jest odwzorowaniem serialu.

Rozdziały są publikowane w każdą niedzielę.


Szablon widnieje od 12.08.2015 r.

Wykonał go mój grafik.
Treść zawiera wulgaryzmy, bez treści erotycznej.

Kontakt:
setka.verdas@o2.pl
Data założenia bloga: 21.02.2015 r.
Tytuł aktualnego opowiadania: "In My Dreams"


Pozdrawiam, Daria.

Obserwatorzy

Moja lista blogów, które czytam ^^

Tłumacz! ;D

© 2015 Daria Jorgistas
BDSGN