Gdy zeszliśmy na dół czekało tam na nas śniadanie oraz reszta rodziny Verdas'ów. Podeszłam do nakrytego stołu i usiadłam przy nim. To samo poczynił Leon. Na talerz nałożyłam sobie tosty z dżemem jagodowym i do tego nalałam sok pomarańczowy.-Już nie mówię co widziałam jak weszłam do sypialni Leona.-Powiedziała z chytrym uśmieszkiem Lara, a Leon po chwili zmroził ją wzrokiem.-No co?! Mówię prawdę!-Odparła zdenerwowana.-A co
widziałaś jeśli mogę wiedzieć?-Zapytała pani Valeria.-E..ee.. Nic. Nie ważne...-Rzekła.-No proszę mów.-Zachęcała mama Leona.-Nie wiem czy mogę...-Oznajmiła patrząc w tym samym czasie na swojego brata, który kiwnął głową na tak.-No jak to powiedzieć...Gdy weszłam do sypialni Leona i Violi przyłapałam ich na...Na całowaniu się...Ale myślałam o czymś innym co mogliby robić...-Powiedziała.-Lara! O czym ty myślisz! Po pierwsze gdyby chcieli to poszliby do swojego domu, a nie tu. Po drugie Leon nie jest głupi, żeby mieć dziecko przed ślubem, którego nawet nie planują wziąć.-Gdy pani Verdas tak mówiła Leon zrobił się czerwony jak burak i momentalnie się podniósł pędząc do naszej tymczasowej sypialni. Wstałam i zrobiłam to samo co on. Weszłam do sypialni i usiadłam obok Leona.-Co jest?-Spytałam chwytając go za rękę.-Mam powoli dość ich gadania...Co ty sobie o mnie w tym momencie myślisz? Zawstydzają mnie na każdym kroku, żeby po prostu myślałaś sobie nie wiadomo co...-Odparł zrezygnowany.-Oj Leoś...Nie przejmuj się takimi głupstwami. Ja i tak będę cię kochać choćbym miała wysłuchiwać najgorszych bzdur o tobie i tak nie zmienię swojego zdania.-Mówiłam mu zgodnie z prawdą.-Wiesz co? Jesteś najwspanialsza!-Odparł, a ja nawet nie zdążyłam niczego powiedzieć, bo mnie pocałował. Najpierw się zdziwiłam, ale potem oddałam mu pocałunek.-A teraz chodź na dół dokończyć śniadanie.-Rzekłam wstając. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi. Zeszliśmy na dół, a mama Verdas'a od razu przyleciała do nas.-Wszystko dobrze? Wystraszyłam się, że coś się stało!-Mówiła przejęta. Leon nawet nie słuchał co mówi do niego mama i ominął ją wielkim łukiem po czym szedł dokończyć śniadanie. Musiałam szybko wytłumaczyć przerażonej pani Valerii, że wszystko dobrze. Dokończyliśmy śniadanie i pożegnaliśmy się z rodziną Leona. Ruszyliśmy w stronę naszego domu, ale nie obyło się bez wygłupiania oraz śmiania się.-Violu? Co ty na to, żeby dziś zrobić sobie tak zwany maraton filmowy?-Pytał, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo po chwili Leon przywalił głową w słup. Myślałam, że zacznę turlać się po ziemi ze śmiechu, ale próbowałam zachować powagę.-Nic ci nie jest?-Spytałam prawie się śmiejąc.-Nie. Ale boli jak cholera.-Mówił masując obolałe miejsce.-Daj zobaczę.-Powiedziałam po czym się schylił, a ja pocałowałam go w czoło.-Od razu lepiej!-Krzyknął z uśmiechem na twarzy.-Możesz mnie tak całować w każde obolałe miejsce?-Pytał z tym swoim chytrym uśmieszkiem.-Mogę. Ale ostrzegam tyłka nie całuję!-Odparłam grożąc mu palcem, a on zareagował tylko śmiechem. Gdy wróciliśmy do domu poszłam się przebrać w luźniejsze ciuchy tak samo jak Leon. Usiedliśmy na kanapę, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors i zaczęliśmy oglądać film pt. "Trzy metry nad niebem".(od aut. Uwielbiam ten film i szczerze go polecam. Bardzo ciekawy.) Po dwóch godzinach oglądania filmu przypomniało mi się, że mój ukochany i jego przyjaciele mieli mi odkupić żyrandol.-Leoś? A kiedy kupisz ze swoimi przyjaciółmi nowy żyrandol do salonu?-Zapytałam.-O jaki żyrandol ci chodzi skarbie,bo nie rozumiem.-Powiedział ze zdziwioną miną jakby nic nie wiedział, a ja zgromiłam go wzrokiem.-Oj dobra, dobra myślałem, że zapomniałaś.-Mówił i podnosił ręce w geście obrony.-No tak myślałam. To kiedy go kupicie?-Pytałam dalej.-Dziś zadzwonie do nich i jutro pojedziemy kupić. Nie musisz się martwić kotku.-Powiedział po czym musnął moje usta, a ja tylko się zaśmiałam.-To może pójdziesz i do nich zadzwonisz?-Mówiłam dalej.-Dobrze, wszystko dla mojej księżniczki.
*Leon*
Wziąłem telefon do ręki i zacząłem dzwonić najpierw do Federico.
-Hej Fede! Leon mówi. Słuchaj jest sprawa.
-O siema stary! No gadaj o co chodzi.
-Słuchaj pamiętasz ten żyrandol co zbiliśmy jak Violi nie było w domu?
-No pamiętam, a co?
-No więc jutro jedziemy do sklepu z żyrandolami po nowy. Czyli ja, ty, Maxi i Diego jutro zabieramy kasę i się składamy.
-A czemu mamy go kupować?
-Chcesz przeżyć do poniedziałku?
-No tak chcę.
-Więc nie gadaj tylko słuchaj, bo Viola udusi nie tylko mnie, ale i was.
-Ok. A tak przy okazji pozdrów ją i powiedz, że jutro będzie miała nowy żyrandol.
-Spoko. To do jutra stary.
-No ok to do jutra.
Przedzwoniłem jeszcze do reszty i ruszyłem do mojej ukochanej.-I jak załatwiłeś?-Zapytała gdy koło niej usiadłem.-Więc tak jutro będziesz miała nowy żyrandol i każdy czyli Fede, Maxi i Diego kazali mi cię pozdrowić oraz przekazać, że masz się nie martwić bo będziesz go miała.-Skończyłem mówić, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła i przytuliła. Czyli zła nie jest, że dopiero kupujemy go. Usiadła mi na kolana co mnie bardzo zdziwiło.-No to kochanie teraz się stąd nie ruszysz, bo mam zamiar siedzieć ci na kolanach i się do ciebie przytulać oraz od czasu do czasu dać buziaka.-Powiedział przytulając się do mnie.-Dobrze kotuś.-Odparłem. Po jakiejś godzinie Viola usnęła mi na kolanach więc postanowiłem ją zanieść do sypialni. Była już 22.03 więc poszedłem się ubrać w spodnie od pidżamy, a gdy wróciłem Violetta była już ubrana w koszulę nocną. Położyłem się koło niej i przykryłem kołdrą.-Dobranoc kochanie.-Szepnąłem jej do ucha, a w odpowiedzi dostałem cichutki śmiech i całusa w policzek.
*Następnego dnia, niedziela*
*Leon*
Obudziłem się o godzinie 10.13, ale gdy się rozejrzałem Violi już nie było w sypialni. Wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki dołączonej do pokoju. Gdy wszedłem do wcześniej wymienionego pomieszczenia moją uwagę przykuł wielki napis na lustrze. Podszedłem do lustra, a tam napisane było czerwoną szminką:
"Kochanie musiałam wyjść na spotkanie z Lu. Nie chciałam Cię budzić, bo słodko spałeś :* Wrócę popołudniu!
Twoja Viola!
Ps. Kocham Cię!<3
Po przeczytaniu napisu uśmiechnąłem się sam do siebie. Wykonałem wszystkie poranne czynności i wziąłem swój czrny telefon do ręki i napisałem SMS'a do chłopaków.
Do: Fede, Maxi, Diego
"Spotkajmy się za 20 minut koło kawiarni. Stamtąd pójdziemy do sklepu z żyrandolami."
Napisałem po czym kliknąłem przycisk wyślij. Po nie całych 3 minutach dostałem odpowiedź o treści "OK.". Zszedłem na dół by zrobić sobie coś do zjedzenia. Po śniadaniu ruszyłem do wyznaczonego wcześniej miejsca. Przywitałem się z chłopakami i poszliśmy do sklepu z oświetleniem. W sklepie był duży wybór, siedzieliśmy tam z 2 godziny, aż w końcu znaleźliśmy żyrandol identyczny jak ten poprzedni. Podeszliśmy z nim do kasy i podaliśmy ekspedientce.-Razem będzie 500zł.-Powiedziała z
uśmiechem. Wyszukaliśmy razem w portwelach odpowiednią kwotę po czym podałem ją sprzedawczyni. Zapakowała żyrandol do kartonu dzięki, któremu oświetlenie nie zbiłoby się podczas podróży. Na szczęście Diego gdy wybieraliśmy żyrandol skoczył po auto, bo bez tego nie dało by rady. Zawieźliśmy paczkę do mojego domu i zaczęliśmy ją odpakowywać. Po odpakowaniu poszłęom po drabinę i narzędzia, aby zamontować żyrandol. Ja jak zwykle mam najcięższą robotę, bo musiałem montować żyrandol do sufitu. Maxi i Diego trzymali drabinę, a Fede jak to Fede wymyślił, że chce mu się do łazienki i go już chyba z godzinę nie ma. Gdy wreszcie zamontowałem oświetlenie Fede łaskaw się zjawił.-Świetna robota chłopcy!-Usłyszałem głos mojej ukochanej oraz jej przyjaciółki.-To wszystko dzięki mnie!-Krzyknął uradowany Fede, a ja wraz z chłopakami zmroziliśmy go wzrokiem.-Ej...Dobra... To dzięki Leonowi i chłopakom...Ja zmyłem się do łazienki grać w "Pou"(Od aut. Grę Pou chyba każdy zna więc nie muszę tłumaczyć co to) Dziewczyny się zaśmiały, a Viola ni stąd ni zowąd rzuciła mi się na szyję przy okazji mnie całując...
_________________________________________________
Hej wszystkim!! Dziś dość długi rozdział, ale tak jakoś mnie natchnęło na taki długi.
Powiem krótko
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=CZEKASZ NA NEXT!!!!!!!
W dzisiejszym rozdziale Leon tak jakby się obraził na swoją rodzinkę i miał nie szczęśliwe spotkanie twarzą w twarz ze słupem. Viola przypomniała chłopakom o żyrandolu. Fede zmył się do łazienki, aby pograć w "Pou" zamiast pomagać Leonowi, Maxiemu oraz Diego. Co będzie później? Tego dowiecie się w następnym rozdziale!
Setka :D
Nowe opowiadanie
5 lat temu
Wspaniały ;*
OdpowiedzUsuńSame perełki piszesz *0*
Daj odrobinkę talentu <3
Wspaniale piszesz ;***
Czekam na nexta !!! :')
Przy okazji zapraszam do sb --->
http://jeslikochasztomow.blogspot.com/